13.02.24
Czy Chat GPT zastąpi Black Beltów?
Gościem 33. odcinka podcastu jest Marek Jagielski – doradca i konsultant z obszaru Six Sigma. Rozmawiamy o tym czy branża ma znaczenie przy wdrażaniu programu Six Sigma, czy Six Sigma jest metodą kreowania rzeczywistości oraz czy i jak sztuczna inteligencja może zagrozić kompetencjom z obszaru Six Sigma.
W odcinku:
- Czy branża ma znaczenie przy wdrażaniu programu Six Sigma?
- Czym właściwie jest Six Sigma?
- Kiedy możemy uznać, że Six Sigma jest wdrożone w organizacji? Od czego zacząć?
- Co to znaczy, że Six Sigma jest metodą kreowania rzeczywistości?
- Sztuczna inteligencja a Six Sigma. Czy Chat GPT może zastąpić Black Beltów?
Zobacz również: Certyfikat Six Sigma Green Belt – czy warto?
Transkrypcja
Dzień dobry, ja się nazywam Kamil Torczewski, a to jest 33 odcinek podcastu Six Sigma Espresso, czyli o Six Sigma i Lean bez owijania w bawełnę. Krótko, konkretnie i na temat. Dzisiaj moim gościem jest Marek Jagielski i nie ukrywam, że bardzo się cieszę na to spotkanie i bardzo długo chciałem Marka zaprosić do tego podcastu. Jest to osoba, która w moich oczach jest jednym z tych specjalistów z obszaru Six Sigma, który naprawdę ma ogromne doświadczenie i to takie z różnych obszarów. Marek przez lata pracował na bardzo różnych stanowiskach, w różnych przedsiębiorstwach wielu branż, ale też od wielu lat pracuje aktywnie jako doradca, jako konsultant. Jest też człowiekiem, który ma taki bardzo ogląd na Six Sigma i na usprawnianie, które sobie cenię. Mianowicie potrafi popatrzeć z dystansu i z takiego filozoficznego spojrzenia na to, czym jest usprawnianie procesów, czym jest Six Sigma… I to filozoficzne zacięcie u Marka bardzo, bardzo sobie cenię. Bardzo serdecznie zapraszam Was do tej rozmowy. Myślę, że tutaj pojawi się wiele ciekawych wątków. Będziemy między innymi rozmawiali o tym, czy branża ma jakieś znaczenie podczas wdrażania programu Six Sigma? Kiedy w ogóle można powiedzieć, że program jest wdrożony? Jak się do tego zabrać?
Będzie też tutaj takie pytanie, co to znaczy, że Six Sigma jest metodą kreowania rzeczywistości? To jest takie zdanie, które mój gość bardzo często powtarza. No i porozmawiamy też troszkę o tym, co się dzieje dzisiaj współcześnie, czyli takie pytanie, czy czat GPT zastąpi kiedyś Black Beltów? Myślę, że to bardzo ciekawa rozmowa.
Dla mnie z pewnością taka ona jest. Zachęcam do jej wysłuchania, zwłaszcza tych z Was, którzy nie boją się takiego trochę filozoficznego, głębokiego spojrzenia na to, czym jest program Six Sigma w dojrzałej organizacji. Przed Państwem Marek Jagielski i moja skromna osoba, czyli Kamil Torczewski.
KamiL: To co, startujemy?
Marek: Startujemy.
KamiL: Cześć Marek.
Marek: Cześć Kamil.
KamiL: Bardzo się cieszę, że jesteś moim gościem w tym podcaście. Przyznam, że od długiego czasu bardzo myślałem o Tobie, żeby Ciebie właśnie zaprosić, bo jakoś zawsze dobrze wspominam nasze różne rozmowy o Six Sigma, takie czy bardziej w służbowym kontekście jakimś, czy przy kawie. I zawsze sobie bardzo ceniłem takie Twoje filozoficzne, głębokie spojrzenie na tą sprawę. I liczę, że do tego też pewnie przejdziemy, ale na początek powiedz dwa słowa tym, którzy Cię nie znają, kim jesteś Marek i czym się zajmujesz obecnie?
Marek: Nazywam się Marek Jagielski i obecnie jestem emerytem. To wcale nie znaczy, że nie jestem aktywny albo że jestem mniej aktywny niż byłem poprzednio. Zajmuję się nadal działalnością zawodową, doradczą, choć w nieco mniejszym natężeniu, ale jednocześnie zajmuję się pomocą rodzinie, opieką nad wnukiem, także zacząłem realizować to, co zawsze było moim powołaniem, czyli taką pewną popularyzację pewnych zagadnień filozoficznych, całkowicie jakby to niekomercyjnie w gronie osób zainteresowanych.
KamiL: A Twoje doświadczenie we wdrażaniu zmian do procesu, usprawnianiu procesu, które dzisiaj realizujesz wciąż jako konsultant, doradca, to ile to już lat Marek?
Marek: To jest 20 lat tak bezpośrednio jako doradca. Natomiast właściwie to od samego początku mojej pracy zawodowej, może z wyjątkiem tych początków dwuletnich na Politechnice Warszawskiej, ale później jak pracowałem w Instytucie Lotnictwa jeszcze dla minionych czasów, to już oprócz swojej merytorycznej takiej działalności zacząłem się bardzo intensywnie interesować, zajmować i wdrażać nowe podejście do jakości, które już miało w sobie bardzo wiele tych elementów Six Sigmowych, nawet jeżeli to się tak nie nazywało. Nazywało się to wtedy TQM, prawda? Wszyscy byli tym zafascynowani.
KamiL: Dziś mało kto o tym pamięta w ogóle, że coś takiego było.
Marek: Tak, tak, dziś mało kto o tym pamięta, natomiast wtedy wiadomo było, że był ten, co bardzo pozytywnie oceniam, ten głód jakości, bo wszystko dookoła było niejakościowe, prawda? Wszyscy cierpieli mentalnie z powodu jakości, braku jakości.
-
Czy branża ma znaczenie?
KamiL: Marek, wiem, że Twoje doświadczenie to jest praca przez te wszystkie lata w różnych firmach, ale też w różnych branżach i spotkałeś się z różnymi specyfikami, tak powiedzmy. Chciałem Ciebie zapytać, czy z Twojej perspektywy, z dystansu, jest tak, że w którychś branżach, czy w którychś obszarach to, o czym dzisiaj chciałbym rozmawiać, czyli Six Sigma, jest jakoś bardziej użyteczna, czy bardziej potrzebna może niż w pozostałych? Jak Ty to widzisz?
Marek: No więc tutaj mój pogląd jest jednoznaczny, że nie ma specjalizacji. Nigdzie nie jest tak, że jakaś branża jest wyróżniona, że tam Six Sigma bardziej jak gdyby znajdzie pole do popisu. Nie, nie. Wręcz przeciwnie. Powiem, że takie podejście świadczy o braku pewnego głębszego zrozumienia, czym jest Six Sigma. Dlatego, że Six Sigma, ja tutaj trochę dołożę tych moich przekonań filozoficznych, jest właśnie taką metodą kreatywną.
KamiL: Wejdę Ci tutaj w słowo, przepraszam, ale to jest dobry moment, żeby zapytać w ogóle Ciebie, czym dzisiaj dla Ciebie w ogóle jest Six Sigma, czy się jakoś podejmujesz zdefiniować to w jakiś krótki sposób?
-
Czym jest Six Sigma?
Marek: Tak, podejmuję się. Six Sigma jest metodą kreowania rzeczywistości. I mówię to z pełnym przekonaniem i w sposób bardzo ścisły, nawet mógłbym to argumentować pojęciami filozoficznymi. A skoro taka jest ta metoda, czyli metoda zmiany rzeczywistości, kreowania rzeczywistości, może wręcz poprawiania, bo często Six Sigma jest sprowadzana do rozwiązywania problemów, czyli jakichś błędów, podczas gdy to nie jest tak. To jest pewne minimalistyczne rozumienie Six Sigma i w pewnych sytuacjach ono właściwie, no to Six Sigma ma zastosowanie także do poprawiania błędów, ale właściwie, żeby osiągnąć pełnię satysfakcji z zastosowania tej metody, trzeba do niej podejść jak do metody kreacjonistycznej. Czyli właściwie każdy projekt jest czymś zupełnie unikatowym, prowadzi do wykreowania nowej rzeczywistości. W związku z czym jakiekolwiek doświadczenie zewnętrzne i działanie na zasadzie copy-paste, już tak tutaj bardzo upraszczam ten język, jest sprzeczne z samą ideą Six Sigma. To może być tak, że w danej firmie dwa zespoły zajmują się metodą Six Sigma na podobnym obszarze. Każdy z nich dojdzie do innych rozwiązań, choć być może podobnych.
Ale jak się wniknie w szczegóły, to warunki na przykład osiągnięcia celu będą inne, będą się różniły. Kreacjonizm jest indywidualistyczny i tutaj jeszcze na koniec chciałbym dopowiedzieć, że nie ma jakiegoś najlepszego czy dobrego stanu obiektywnego, do którego świadomie czy nieświadomie w działalności takiej doskonalącej byśmy dążyli. Nie ma stanu obiektywnego. Stan ten takich, można powiedzieć, obiektywny, to jest to, co my wykreujemy. I nad tym nie ma arbitra, który by ocenił, że to nie jest jeszcze… To znaczy jest arbiter, tym arbitrem jest nasz cel, kolejny, wyższy, a ten byt, który osiągamy na koniec projektu Six Sigma, czyli powiedzmy, już znowu upraszczając trochę język, standaryzacja staje się takim naszym laboratorium. I dzięki któremu porównujemy to, co jest, jeżeli jest stałe, czyli jeżeli przestrzegamy standardów. Bo jeżeli nie, w ogóle nie wyruszajmy z Six Sigma. Lata czasu i droga do frustracji, prawda? Staje się tym laboratorium do osiągania coraz wyższych celów. I to jest pełnia zasady PDCA. To jest właśnie ten kreacjonizm, dlatego wszelka specjalizacja, tu się liczy rozumienie i umiejętność posługiwania się metodą, a nie jakieś doświadczenie już praktyczne, fizyczne, które jak gdyby się przeszczepia metodą copy-paste. To tak tytułem wprowadzenia tego mojego przekonania filozoficznego co to Six Sigma.
KamiL: Wiesz, jak zadawałem Ci to pytanie, bardzo chciałem Ci zadać je o te specyfiki różne, ale sam mam tak, że jak mówię to słowo specyfiki, to ono mi czuję trochę grzęźnie w gardle, bo sam mam też takie przekonanie bardzo bliskie temu, co mówisz, że ta specyfika czy wyjątkowość branży jest dalece przeceniana, przynajmniej w kontekście Six Sigma, natomiast nieustająco powraca to pytanie, czy potrzeba, że to, czy to jest dopasowane do nas, nie? Czy to odpowiada na naszą specyfikę właśnie?
Marek: Tu jeszcze tylko mógłbym dodać, bo tutaj w ślad za tym, co Kamil mówisz, to mi się przypomniało, że często w ogłoszeniach o pracę szuka się specjalisty od Six Sigma, mającego doświadczenie w takiej i takiej branży. No i to już jest taki grzech pierworodny w ogóle w tej całej przygodzie Six Sigma, który nie rokuje dobrze.
KamiL: Tak, tylko do tego trzeba właśnie trochę mieć tej głębi, rozumienia i powiedzmy tak filozofii, która za tym stoi. Marek, powiedziałeś o Six Sigma, że to jest metoda kreacjonistyczna, czyli sposób na kreowanie nowej rzeczywistości w jakimś obszarze, który jest przedmiotem projektu. A jakby tak teraz odsunąć kamerę i popatrzeć nie na projekt konkretny, a popatrzeć na organizację całą, która mówi, no to dobrze, to my chcemy być firmą Six Sigma i wdrażamy program, już nie projekt, ale program. Jak Ty to widzisz wówczas? Jakie są kroki do wdrożenia programu Six Sigma, czy w ogóle jest dla Ciebie coś takiego jak wdrożenie programu Six Sigma? Kiedy ono następuje? Kiedy można powiedzieć tak, dobra, mamy to, wdrożyliśmy program Six Sigma? Jak Ty to widzisz?
-
Jakie są kroki do wdrożenia programu Six Sigma?
Marek: Musi być świadomość, musi być świadoma jak gdyby potrzeba. Czasami jest tak, że konkurenci mają Six Sigma i osiągają lepsze wyniki, ktoś tam, ktoś w zarządzie, czy w dyrekcji, czy właściciel powie, to my też byśmy chcieli to mieć. No i tutaj jest bardzo ważną rzeczą takie zastanowienie, najlepiej jeżeli tym źródłem wszczepiania Six Sigma do organizacji, będzie właściciel, prezes. Ta osoba najbardziej jak gdyby władcza w firmie, tak? Najbardziej wpływowa, która ma władzę po prostu. Tutaj ideałem jest Jack Welch przy wszystkich, nie znam zbyt dobrze w szczegółach, czytałem właściwie tylko dwie książki Jacka Welcha, więc tutaj też nie chcę powiedzieć, że to jest taki mój ideał ugruntowany, natomiast on był tym, można powiedzieć, mister Six Sigma, prawda?
On to gruntownie rozumiał, on miał władzę, on chciał to wdrożyć bezkompromisowo, on to zrobił i osiągnął efekty, które dzięki nim do dzisiaj właściwie Six Sigma zrobiła karierę, a może bardziej DMAIC pod tym hasłem. Więc to jest pewien ideał, że osoba, właściciel firmy ma tą świadomość, wie, jakie warunki muszą być spełnione. Przede wszystkim wyedukowani ludzie. To jest podstawa. Jack Welch mówił, że to jest najważniejsza rzecz, jaką General Electric, najważniejsza inicjatywa, jaką General Electric podjęło w swojej historii w firmie. Dlatego, że nie miał czasu na szczegółowe wyjaśnienia, ale wszystkim zapewnił szkolenia gruntowne. Więc trzeba zacząć od świadomości, od refleksji pewnej i wybrać to przede wszystkim jako pewien paradygmat działania firmy na stałe, a nie jakieś dodatkowe narzędzie, dzięki któremu będziemy w automatyczny sposób rozwiązywać problemy. Więc musi być ta głębia, bo rzeczywiście tak jak o matematyce dopiero można zrozumieć jej głębie, w ogóle czym jest z perspektywy filozoficznej. Tak samo tutaj trochę z perspektywy filozoficznej można zobaczyć jak może Six Sigma służyć biznesowi, ale to właśnie chodzi o to czy wybierzemy właściwy paradygmat, paradygmat ciągłych zmian. Czyli osiągania coraz wyższych celów, czyli bycia dobrym, a nie lepszym. Jeżeli komuś wystarczy, że chwilowo jest lepszy od konkurencji i taki ma paradygmat, to niech nie wyrusza w Six Sigma, bo to tylko będzie źródło frustracji i właściwie później przekonania złego PR-u, że u nas Six Sigma się nie sprawdziło.
KamiL: Czyli to jest taka zachęta do tego, żeby niekoniecznie porównywać się z konkurencją i mierzyć na wyniki, a raczej po prostu funkcjonować w takim paradygmacie, okej, to co ja mogę zrobić inaczej, jeszcze myśląc o sobie przede wszystkim, nie? Jak mówię o sobie, to w sensie o swoim biznesie, o swojej organizacji.
Marek: Tak, tak, dokładnie.
KamiL: Ścigania się na wyniki, co dzisiaj się wydaje abstrakcją trochę, kiedy o tym mówię głośno.
Marek: Ale to właśnie potrzebna jest chwila refleksji, zastanowienia, że właśnie najciemniej jest pod latarnią, że to jest paradoks, że traktujmy właśnie to podejście metodyczne, czyli ten paradygmat ciągłych zmian, osiągania coraz wyższych celów, jako obiektywny punkt odniesienia, który nam zapewni, że po prostu jesteśmy dobrzy. Jak jesteśmy dobrzy, to też z tego wynika, że jesteśmy lepsi. Tutaj trzeba by kilka stron co najmniej na ten temat napisać, ale takim właśnie dobrym wzorcem są Japończycy, którzy nieustannie stosują tę metodologię. Może ona się tam nie nazywa Six Sigma, tam wcześniej była karta A3, ale też stosują to, co w moim przekonaniu, i to jest drugie takie moje głębokie bardzo przekonanie bezkompromisowe, że oni stosują statystykę, nieprzerwanie. Tam się to nazywało nie SPC, tylko SQC. Statistical Quality Control, ale nie ma różnicy.
KamiL: Stosowali ją wcześniej niż Amerykanie, bo ze sprawą pana Edwardsa Deminga, tak.
Marek: Tak i to jest przedziwne. Pytanie jest dlaczego to stosują tak nieprzerwanie? Bo daje im to efekty, prawda? Ale też odpowiedź jest taka, że co daje właśnie matematyka albo statystyka, co jest takim już punktem, trudnym w metodzie Six Sigma, prawda? Daje to, że pozyskujemy wiedzę o naszych procesach, wiedzę niewarunkową. Wiedzę można by było powiedzieć na tyle, ile możemy w pewnym cudzysłowie matematykę uznać za wiedzę absolutną, to statystyka też, załóżmy karty kontrolne, dostarczają nam wiedzy bezwarunkowej, absolutnej o naszych procesach, czyli takiej, że nie można inaczej, że nie ma czegoś innego. Jeżeli tę wiedzę mamy, to też jesteśmy w stanie bardzo wymiernie poprawiać nasze wyniki. Wszystko inne, na przykład GEMBA, jest już względne. Bo każdy kolejny fakt czy obserwacja może zmienić wcześniejsze wnioski. To jest tak zwana indukcja przeciw dedukcji. Czyli metoda Six Sigma dzięki zawartości w niej statystyki jest w ogromnym stopniu metodą nie tylko indukcyjną, czyli opartą o fakty, liczby, dane, fakty, a metodą dedukcyjną, czyli o teorię w ogromnym stopniu i bez tego nie może funkcjonować. W swojej pełni oczywiście.
-
Six Sigma w zachodnim świecie
KamiL: Ciekaw jestem, powiedziałaś o Japonii, też wiem, że masz spore doświadczenie i bywałeś wielokrotnie, odwiedzałeś firmy japońskie. Czy zgodzisz się z taką hipotezą, czy fantazją, że Six Sigma jest w pewien sposób takim udanym sposobem na zaszczepienie w amerykańskich czy w zachodnim naszym świecie, w naszej kulturze, pewnej logiki, która w Japonii funkcjonuje od dawna, może bez tego opakowania, bo tak jak powiedziałeś, też jest niewiele firm azjatyckich, zwłaszcza japońskich, które gdzieś otwarcie mówią o Six Sigma, czy też czynią Six Sigma jakiś taki sztandar swój. Koreańczycy jeszcze tak, ale Japończycy już niekoniecznie. I zastanawiam się, czy to właśnie tak nie jest, że my jakby potrzebowaliśmy to trochę opakować, zrobić z tego bardziej jakąś procedurę, może jakoś tak to ponazywać, żeby to było takie bardziej sexy może, nie wiem, no i to działa w naszym świecie.
Marek: No na pewno tak jest, jak mówisz Kamil, dokładnie tak. Dzięki temu też jest ta edukacja w zakresie, bo firmy chcą zarabiać na wydawnictwie, na szkoleniu i to niesie wiele dobrego, ale oczywiście ten taki pewien nawiz marketingowy istnieje. Tu przeplatają się ze sobą te dwie kultury, bo na przykład jak będą w Japonii na wykładzie z metody A3, czyli czymś co jest takie rdzennie japońskie. Po dziś dzień tam, podobno teraz już jest A4, bo sprawność posługiwania się A3 doprowadziła do tego, że format A4 wystarcza, prawda? Ale na tym wykładzie wykładowca posłużył się książką do A3 Johna Szuka. I można powiedzieć, że osobę, która jest takim przykładem, połączenia tej edukacji bardzo dobrej z jednocześnie bardzo dobrym marketingiem i to jest w jakiejś symbiozie.Trzeba bardzo dobrze rozumieć na przykład sposób myślenia osób odpowiedzialnych za wyniki w firmie, czy to produkcyjnej, czy to w firmie usługowej, żeby umieć jak gdyby ich przekonać, przekonać, wyrobić właśnie to przekonanie o tej wartości dodanej z metod Six Sigma. Ostatnio słyszałem taki świetny przykład, że dzisiaj bardzo wiele osób tłumaczy rosyjskie książki wojskowe z taktyki, ze strategii,ale są to osoby, które właśnie, jak to powiedział znawca jeden taki, niekwestionowany autorytet, one nie rozumieją tego sposobu myślenia żołnierza na polu walki. I są zupełnie podobno bezużyteczne w kontekście ryzyka, że tak powiem, konfliktu, ale też tego konfliktu, który de facto jest. Ale to taka mała tylko dygresja, czyli wracając do tego, rzeczywiście jest ten nawiz taki marketingowy. Japończycy to mają jak gdyby wdrukowane. Co mają wdrukowane w swoją, to warto może właśnie minutkę czy pół minuty na to poświęcić, swoją świadomość, swoją mentalność, właśnie ciągłe doskonalenie.
-
Ciągłe doskonalenie – japońskie podejście
Ciągłe doskonalenie, tak jak to jest w jednym z takich filmów, Samurai na przykład pokazany. On się fascynował tym, że ktoś kto robi koszyki całe życie, codziennie robi to lepiej, stara się robić to lepiej, prawda?
KamiL: Jest taki film Mr. Giro Dreams About Sushi, czyli Pan Giro Śni o Sushi, to taki nagrywany dokument. Myślę, że jest wiele takich filmów ukazujących to, o czym rozmawiamy, że tam ten kunszt, taki rzemiosła, który jest doskonalony przez 80 już latków, 90-latków i oni cały czas mają taki niedosyt, tu jeszcze można to troszkę poprawić.
Marek: No tak, mają taką potrzebę, można powiedzieć, duchową. Tylko, że właśnie oni spełniają jeden warunek, który nam przychodzi z trudnością ogromną i być może to jest w ogóle temat węzłowy. To jest przestrzeganie standardów, czyli bezwzględnie przestrzegają tego, co wcześniej osiągnęli. Czyli na przykład Japończyk nie zrobi potrawy tam, gdzie ma jakieś proporcje różnych składników bez wagi, bez przestrzegania. To jest ta stałość bytu filozoficzna, że my coś wykreujemy, coś, co jest dobre, ale to jak gdyby nie jest idealne, to stwarza potrzebę od razu. Może tutaj jest moment w naszej rozmowie na to, żeby włączyć do tego rzecz taką również filozoficzną, czyli rozdzielenie na rozum i rozsądek. I o ile rozum to jest ta ciągła potrzeba, w uproszczeniu, realizacji coraz wyższych celów, czyli kreowania, to czego elementy mamy na przykład w burzy mózgów, żeby zupełnie wyjść poza ograniczenia fizyczne. Całkowicie kreuj rzeczywistość zupełnie poza wszelkim doświadczeniem czy poza wszelkim jakimś ograniczeniem.
KamiL: Rozsądkiem, poza rozsądkiem.
Marek: Dokładnie. Ale później jak już to wykreujemy, wybierzemy listę takich do wdrożenia, to właśnie już tu się kierujemy rozsądkiem, że coś trzeba zrobić w realnym czasie, za realne środki, Ale to musi być stałe. Jeżeli jest stałe, to nam pozwoli iść wyżej. Jest taki piękny wiersz Norwida, polecam wszystkim, Do mojego brata Ludwika, tam gdzie on w sposób poetycki bardzo to pokazuje, na czym to polega, ta idea kreatywności w ogóle, takiej realistycznej, że my coś naprawdę kreujemy. I właśnie Japończycy to mają, że tą stałość bytu zapewniają, czyli tą standaryzację, ona im pozwala iść wyżej, wyżej i właśnie kreowanie nie ma granicy, jest nieskończone. Czyli nie ma doskonałości, my nigdy nie osiągniemy doskonałości, doskonałością jest właśnie to doskonalenie, ale kreowanie bardziej niż… w sensie Continuous Improvement. To Continuous Improvement wolałbym tutaj unikać tego sformułowania. Uważam, że jest zawężający.
KamiL: Cieszę się, że to powiedziałeś, bo też jest to taki pogląd, z którym w Akademii Białego Kruka staramy się co najmniej polemizować, czyli że program Six Sigma to naprawdę niewiele ma z ciągłym doskonaleniem wspólnego.
Marek: Tak, zdecydowanie i tutaj dlaczego mnie tak to fascynuje, to jest narzędzie wolności, bo pozwala kreować, czyli człowiek staje się takim kreatorem bez ograniczeń, przełamując nieustannie ograniczenia fizyczne, te, które w punkcie wyjścia wydają się nie do pokonania i wtedy schodzimy na poziom tego, właśnie zdrowego rozsądku, który jest nietwórczy. Ale też nie możemy pozostać w sferze rozumu twórczego, który jest niesprawczy.
KamiL: Tak, no nie przetrwalibyśmy prawdopodobnie.
Marek: Twórca, malarz, który nie respektuje wymagań zamawiającego co do czasu, jakości żyje w biedzie, prawda? Tak było na przykład z flamandzkimi malarzami.
-
Six Sigma jako przestrzeń wolności
KamiL: Użyłeś Marek takiego sformułowania kiedyś w naszej rozmowie, że właśnie Six Sigma jako przestrzeń wolności. Jak to rozumiesz? Nawiązałeś do tego teraz, że to jest proces twórczy, odnosisz się do malarzy. Tutaj też do kreacji, gdzie dla wielu osób Six Sigma to redukcja zmienności, to jakby w drugą stronę. Takie jest też rozumienie. Spróbujmy to jakoś rozjaśnić.
Marek: No tak, ja absolutnie to podtrzymuję w tym najszerszym rozumieniu i takim, które moim zdaniem jedynym, które daje taką motywację do pójścia, wejścia w Six Sigma i utrzymanie tego jak gdyby forever. Tak jak Jack Welch, znowu do tego się odwołam. Przez to, że pozwala nam cały czas wydobyć się z tego determinizmu zdrowego rozsądku i kreować, ale cały czas szanując zdrowy rozsądek przy wdrażaniu, czyli ten cały cykl PDCA, to jest zdecydowanie narzędzie właśnie wolności. Co to znaczy niewola? Zdeterminowanie ograniczeniami fizycznymi. Większość ludzi, większość uważa, że z tego się po prostu nie można wydobyć, ani się nie można wydobyć ze swoich cech wrodzonych. Tak jestem, jaki jestem, no i to już jest strasznie błędne założenie, w moim przekonaniu oczywiście, bo to już dotykam innej sfery. Albo warunków fizycznych w biznesie, czyli podtrzymuję to, jest to narzędzie wolności, mój pierwszy kontakt z Six Sigma w Akademii Białego Kruka na szkoleniu i też Ty Kamil byłeś tą osobą, z którą się zetknąłem jako pierwszą, prawda? Poczułem sobie to tchnienie, którego akurat ja ze swoją konstrukcją psychiczną potrzebowałem i temu jestem jakby wierny do dzisiaj.
-
Redukcja zmienności
Natomiast jeżeli chodzi o redukcję zmienności, tutaj wchodzimy w ten czynnik właśnie matematyczny. Czy są jakieś obiektywne miary, rzeczywistości tego świata, tego bytu, bytu, na który oddziałujemy, który chcemy tworzyć nowy, no i jedną z tych jest zmienność, no bo matematyka, tutaj też warto napomknąć o tym, matematyka jest nauką, która powstała w całkowitym wyabstrahowaniu od rzeczywistości. Ona nie powstawała poprzez doświadczenie. Ona powstawała ściśle w głowach matematyków, czyli ludzi, którzy mają ogląd w swoim wnętrzu, w swoim umyśle, czasoprzestrzeni, czysty ogląd i na tej podstawie porządkowie, która nikt nie wie dlaczego, ale tak jest po jakimś czasie właśnie tworzy fizykę, czyli zarządza światem fizyki. Równania falowe Maxwella, gdyby on tego nie odkrył, do dzisiaj ludzie by nie byli świadomi, że istnieje energia w jądrze atomu, że można to wykorzystać. A to wyszło z równani falowych matematyki. I takim jednym z kryteriów całkowicie apriorycznych, obiektywnych, niepodważalnych, czyli tzw. koniecznych jest ta zmienność. Im procesy mniej zmienne, tym są lepsze, tym są bardziej sterowalne, tym przebiegają można powiedzieć w sposób naturalny. Natomiast jeżeli ta zmienność ulega zakłóceniu, czyli w Six Sigma mamy te określenia, to pojawia się jakiś sygnał o tym, że pojawiło się coś niepożądanego, jakieś zakłócenie. I świadomość tych zakłóceń, ich eliminowanie jest właściwie drogą do doskonałości takiej procesowej.
To właśnie Japończycy zrobili. Dzięki temu oni są daleko od granic specyfikacji, można powiedzieć. I taka Toyota ma bardzo mało takich awarii typu, że coś jest przyczyną tego, że jest na granicy specyfikacji. Czyli już sprowadzając do konkretu, o wiele rzadziej zapalają się różne kontrolki w samochodzie, z którymi trzeba jechać do warsztatu.
Czyli dzięki statystyce, bo co jest miarą zmienności? Jest wariancja, pojęcie czysto matematyczne. Czyli dzięki tej statystyce, która jest w metodzie Six Sigma, mamy gwarancję pewnej prawdy obiektywnej albo wręcz absolutnej o stanie naszych procesów. Na podstawie doświadczenia, czyli samej obserwacji faktów, byśmy tego nie mieli, bo to jest już względna ocena.
KamiL: Korci mnie, żeby dodać tutaj do tego jeszcze, że coś, o czym się nie mówi, albo nie wiem, czy sobie to praktycy Six Sigma też uświadamiają, że jeśli odsunąć kamerę i popatrzeć tak właśnie z perspektywy fizycznej czy takiej może filozoficznej, to my mówimy o tym redukowaniu zmienności, ale de facto w systemie jako całości, to my tam niewiele zmniejszamy, po prostu porządkujemy jakiś kawałek, ale jakby suma nieuporządkowania jest stała i ona de facto cały czas rośnie. Więc jest to jakaś też iluzja. Oczywiście to jest zdroworozsądkowe, praktyczne, czyli my chcemy w jakimś, potrzebujemy wiedzieć, gdzie my potrzebujemy trochę więcej uporządkowania wprowadzić, ale tak szczerze to jest ciekawe pytanie, czy my w ogóle jakoś wpływamy na porządek w świecie. Gdzieś uporządkujemy, ale system musi to skompensować w pozostałych częściach i gdzieś poziom nieuporządkowania z pewnością właśnie wzrósł. Co Ty na to, Marek?
-
Czemu służy statystyka w metodzie Six Sigma?
Marek: Tu miałbym, że tak powiem, trochę odmienne zdanie. Znaczy mówi się, że entropia rośnie, ale nie chciałbym tutaj w to wchodzić, natomiast rzeczywiście jedyną miarą stabilności procesów wszelkich jest wariancja, jeżeli mamy tutaj do czynienia… Bo właściwie to po co jest w ogóle statystyka? Czemu ona służy tak naprawdę i w metodzie Six Sigma? Wiadomo, że tą obiektywną miarą poprawności przebiegu procesu jest stabilność statystyczna, czyli zgodność dla przynajmniej danych ciągłych z krzywą Gaussa. Co to znaczy zgodność z krzywą Gaussa? To jest właśnie pewien model wyabstrahowany, który powstał w głowie pana Gaussa, ale nigdy poza wszelkim doświadczeniem, z głowy, z głowy. On wtedy nawet nie miał danych, żeby w ogóle tym się zajmować. Więc statystyka bada na ile w naszym procesie, na ile duże jest odstępstwo. P-value, jeżeli jest odpowiednie to znaczy, że jest odstępstwo, ono zawsze będzie. Nigdy nie będzie idealna krzywa Gaussa, ale jest na tyle mały, że powiedzmy proces przebiega stabilnie. I dążenie do tego stanu stabilności na pewno jest pójściem we właściwy kierunek. Ono porządkuje i im bardziej program Six Sigma funkcjonuje w danej firmie, a powinien nieprzerwanie, bo to też jeżeli przerywamy, jeżeli sprowadzamy do jednego czy dwóch projektów, też jest sprzeczne w ogóle z istotą Six Sigma. Ale to już może na razie zostawmy, zaparkujmy ten temat. Czyli jak najbardziej stabilizowanie procesów, czyli porządkowanie, którego miarą jest wariancja czy odchylenie standardowe, jest drogą do coraz większej stabilności i uporządkowania. Może nie to, że tu jest jakieś ale, ale tak odczytując może to, co Kamil też chciałeś powiedzieć od siebie, że rzeczywiście jest problem z przyczynowością. Czy my znamy przyczyny jakiegoś stanu, który jest nieakceptowalny?
-
Problemy z przyczynowością
KamiL: Rozsądek by podpowiadał, wracając do tego rozdzielenia, że warto się umówić, że znamy, bo to jest po prostu praktyczne, ale jakby pójść głębiej, to pewnie można by z tym podyskutować.
Marek: To powiem tak, to tutaj się z Tobą zgodzę, że nie znamy. Nie znamy i co więcej powiem, że są one dla nas niepoznawalne. Ale to by było pesymistyczne. Co jest optymistyczne właśnie dzięki Six Sigma? Że właśnie znamy jedynie to, co sami wykreujemy. To znamy. Jeżeli zapewnimy stałość tego bytu poprzez standaryzację na końcu, to to już znamy, chociaż pierwszy projekt w jakiejś tam dziedzinie, on jest pewną iteracją, bo musimy zamodelować w fazie M tak jak umiemy. Ale możemy znać to, czego nie wykreowaliśmy, nie znamy i przyczyny stanu nieakceptowalnego są niepoznawalne, tak bym to ujął.
KamiL:Mam świadomość, że to, co teraz mówimy obaj to dla osób, które gdzieś na przykład zaczynają gdzieś tą przygodę Six Sigma i zaczęły kurs Black Belt czy coś, to jest dość takie obrazoburcze, Mówimy, że tak, nie znamy przyczyn, choć mówimy, że znamy i też chciałbym tu trochę takiego optymizmu wlać, że to nie jest nic strasznego, że to jest kwestia po prostu uzgodnienia, na co się umawiamy i czasem podjęcia decyzji, żeby pójść dalej. Natomiast bliskie jest mi to, co chyba Krzysztof Kieślowski powiedział kiedyś, że my żyjemy de facto w świecie nie przyczyn, tylko w świecie skutków i obserwujemy wyłącznie skutki i nawet to, co my nazywamy przyczyną i umawiamy się, tak, to jest przyczyna, którą właśnie zdiagnozowaliśmy, de facto też jest skutkiem czegoś, co gdzieś na danym moment jest dla nas niepoznawalne. Może za chwilę będzie. Jak pójdziemy dalej, to znajdziemy kolejną przyczynę, która de facto też jest skutkiem czegoś. I ta ilość, sieć, powiązań, interakcji jest nieskończona. Dlatego chcąc pozostać obiektywnym trzeba chyba powiedzieć, że nigdy do końca to jest niepoznawalne.
Ja to absolutnie czuję i tutaj się z tym zgadzam i tutaj jest miejsce na użycie kolejnego słowa, jednego z kluczowych słów, które się przewija w Six Sigma, to jest słowo dlaczego. Ale to jest właśnie dowód, bo można powiedzieć, że to jest wszystko iluzja, prawda? Ale można podejść, tak jak ja osobiście podchodzę, że to jest bardzo optymistyczne, bo to powoduje, że człowiek ma ten rozum absolutny, czyli szuka przyczyny, która nie ma już swojej przyczyny, prawda? I ktoś powie, że to jest błądzenie. Ja mówię, że to jest właśnie ta nieograniczoność ludzkiego rozumu, który szuka de facto absolutnego, przez to, że ma tą zdolność zadawania pytania dlaczego. I jest ta pierwsza przyczyna, to już jest kwestia powiedzmy sobie tutaj akcjologii wiary, natomiast sam proces to jest już, ma charakter absolutny, ale właśnie jakbyśmy na moment wrócili do tego właśnie do Six Sigma i do tego koła PDCA, to tworzenie czegoś i później jak już coś stworzymy, to identyfikacja przyczyn odstawania od celu wyższego, to już jest poznawalne coraz bardziej. Czyli my coraz bardziej, czyli wchodzimy w pewien proces, można powiedzieć, który nigdy się nie zakończy osiągnięciem ideału, bo zapanowałaby pewna statyka, pewna epoka lodowcowa kreatywności. Ale samo to już jest w sobie po prostu ideałem i to osiągnęli Japończycy, doskonalenie dla samego doskonalenia, pozostańmy przy tym słowie doskonalenie, czyli kreowanie dla samego kreowania. Czy to nie jest właściwie, można powiedzieć, taki cel, taki już filozoficzny, pozytywny i optymistyczny, w który się powinniśmy włączyć zarówno w prywatnej jakiejś działalności, jak i zawodowej?
-
Sztuczna inteligencja a Six Sigma
KamiL: Marek, chciałbym na koniec tak zejść mocno na ziemię, bo jesteśmy bardzo w takim oglądzie filozoficznym tego oczym mówimy o Six Sigma. Chciałbym Ci zadać takie pytanie, też w ogóle w bardzo takim humanistycznym patrzeniu byliśmy przez chwilę, a chciałbym zadać Ci pytanie takie w świetle tego, jak rozwija się dzisiaj nowa technologia, w szczególności sztuczna inteligencja, wokół której jest coraz więcej zamieszania, regulacji, która zaczyna przejmować wiele naszych kompetencji i też są takie głosy, też mnie to ciekawi, jak Ty to widzisz, czy Black Belt, czy ten nasz człowiek od zadań specjalnych, ten ekspert Six Sigma, czy to jest taka kompetencja, która się obroni przed tym? Czy to jest potrzebne? Czy ten ludzki wymiar tego jest potrzebny? Czy też być może jest tak, że rozwijające się narzędzia sztucznej inteligencji zasilać możemy dzisiaj coraz skuteczniej różnymi danymi procesowymi i może one po prostu za nas wykonują tą pracę kreacjonistyczną też. Jak Ty to widzisz?
Marek: Trzeba się od razu tutaj zastrzec, że trudno tutaj w krótkim czasie o jakieś zdecydowane bardzo opinie.
KamiL: Tak, nie wiemy jeszcze czego nie wiemy.
Marek: Nie wiemy czego nie wiemy. Wydaje mi się, że przeżywamy kolejną fascynację, która po jakimś czasie dopiero przyniesie się jakieś tam ochłodzenie. Ale to można by było sprowadzić do tego, że właściwie po co edukacja ludziom, skoro będzie sztuczna inteligencja. W ogóle problem coraz niestety niższego poziomu wyedukowania ludzi powoduje, że też coraz trudniej sobie przyswajają takie metody jak Six Sigma, co pewnie też na szkoleniach można zauważyć, nie wiem czy to nie jest do wycięcia, ale tak po prostu takie jest moje wrażenie. Natomiast teraz na poważnie o sztucznej inteligencji. Jak otworzymy sobie czat GPT, żeby coś poszukać, przetłumaczyć albo znaleźć jakieś informacje, albo poprosić o jakiś scenariusz, czegoś, wykreowanie czegoś, zawsze tam na dole jest napisane małymi literkami, uwaga, czat GPT może popełnić błąd, musisz sprawdzić. I to jest właśnie to. Sztuczna inteligencja działa na zasadzie indukcyjnej, czyli na podstawie przetworzenia ogromnej ilości faktów, które miały miejsce, faktów, za którymi stoją dane itd. Sztuczna inteligencja nigdy nie dojdzie do praw powszechnych, ogólnych, czyli sama z siebie do nowych teorii matematycznych nie dojdzie.
Więc tutaj już jest pierwsza uwaga, że jeżeli przetwarza ogromną ilość faktów i nam daje jakieś rozwiązanie, to trzeba się liczyć z tym, że pytanie, jak ona te fakty wybrała albo że każdy kolejny fakt, który zaistnieje, może jednak rzucić światło inne na ten wniosek. Więc ja tu, krótko mówiąc, w najmniejszym nawet stopniu, albo powiedziałbym wręcz przeciwnie, nie spada atrakcyjność kompetencji Six Sigmowych w całej tej rozciągłości o jakiej mówiliśmy, w całej pełni, w tej humanistycznej. Wręcz uważam, że sztuczna inteligencja jako rzecz wspaniała, do której dochodzimy, już mniejsza o nazwę, musi być wdrażana też tak samo metodą Six Sigma do organizacji, dlatego że też trzeba ryzyko poznać.
Ja tutaj mogę powiedzieć, że na jednym ze szkoleń dla firmy, nie będę wymieniał wprost nazwy oczywiście, ale było takie zagadnienie, że klient pytał o to, jaka jest gwarancja tego, że nie powstanie pewna wada wyrobu. Bardzo krytyczna. To było w sferze pewnych nagrań. Niemożliwe było, w ogóle nie wchodziło w grę, żeby treść nagrania była sprzeczna z tym, co jest w opisie, na opakowaniu itd. Można sobie wyobraźnią dalej to dopowiedzieć. I problem polegał na tym, że trzeba było zapewnić, że nigdy ten taki błąd się nie pojawi. Nie to, że u klienta, tylko w ogóle w procesie naszym. Kiedy nie było żadnych danych, nic nie było, nie zdarzył się ani jeden taki przypadek, a nikt go nie zaraportował. I tu trzeba było zrobić inną analizę ryzyka, trochę może podobną do FMEA, który też wchodzi w paradygmat Six Sigma. I dokładnie tak samo powinniśmy postępować ze sztuczną inteligencją. Dlatego, że tak jak jeszcze raz mówię, ona nigdy nie dojdzie do praw powszechnych. Ona oczywiście może mieć zaszyte algorytmy statystyczne, <oże mieć zaszyte interpretacje, ale to nie jest tak, że do końca jesteśmy w stanie to zinterpretować, że ona jest w stanie to tak dobrze zinterpretować jak istota rozumna, czyli człowiek. A tu błąd może być katastrofalny wręcz w skutkach. Także ja w ogóle nie widzę tutaj zmierzchu takich metod jak Six Sigma. Wręcz przeciwnie, bo jak się możemy bronić przed tymi niewiadomymi, pewnymi ze strony, tymi znakami zapytania ze strony sztucznej inteligencji. Tylko w taki sposób, bo to jest stały paradygmat, to jest metoda składająca się zarówno z narzędzi zdobywania wiedzy, czyli metoda poznawcza apriori i aposteriori.
W organizacji to jest też bardzo ważne, tutaj można przy okazji dodać tak zwaną władzę psychiczną do zmiany. Żeby nie było oporu do śmiałych zmian ze względu od góry, ale i od dołu. Także ja absolutnie tu widzę, że sztuczną inteligencję się powinno wykorzystać w całej pełni, ale poprzez wdrażanie jej metodą Six Sigma. Koniec.
KamiL: Dzięki Marek. To jest ciekawe też, co powiedziałaś o tych jakby fascynacjach czy entuzjazmie i rzeczywiście historia pokazuje, zobaczymy co tutaj będzie. Ale historia pokazuje, że książek już miało dawno nie być, kina miało nie istnieć, winyle to już nawet nie wspominając, a dziwnie się okazuje, niedawno słyszałem, że sprzedaż płyt winylowych rośnie nieprzerwanie globalnie od prawie chyba 20 lat. W zeszłym roku był to 17% wzrost, a płyty CD, czyli ta nowa fantastyczna technologia jest w regresie nieustającym. I zobaczymy, co będzie. Sam jestem ciekaw. Marku, powiedz, czego Tobie życzyć dzisiaj na Twojej drodze życiowej, prywatno-zawodowej?
Marek: O, to bardzo takie oryginalne pytanie. Nie tak łatwo na to pytanie odpowiedzieć, powiem szczerze, że jestem zaskoczony. Wystarczy życzliwość, jak to się mówi, samego dobra szeroko pojętego i tego samego ja wszystkim życzę.
KamiL: Wspaniale. Marek, wszelkiej pomyślności, dużo życzliwości. Bardzo się cieszę, że mogliśmy okazję porozmawiać. Jak zawsze była to dla mnie ogromna przyjemność. Dziękuję Ci bardzo.
Marek: I wzajemnie, i wzajemnie, bo to chciałem na koniec podkreślić, że Ty właśnie w moich oczach uosabiasz ten moment konkretny, kiedy się zetknąłem z Six Sigma. Byłeś pierwszą osobą, bardzo zresztą tak pozytywnie mnie w to wprowadzającą, także dzięki za to. Było mi bardzo miło z Tobą siedzieć i rozmawiać.
KamiL: Dziękuję. Wszystkiego dobrego, Marek. Wszystkiego najlepszego, Kamil.
Marek: Tak, muszę się zastrzec, że wcale nie jestem pewny, czy będziesz tu chciał Kamilu publicznie, bo moje opinie są zbawione rutyny. Ale dla ludzi w pewnych okolicznościach, w jakich ludzie działają i w ogóle chcą się Six Sigma zajmować, mogłoby być nieco zniechęcające, ale sam ocenisz, zobaczysz.
______________________
A, i jeszcze jedno małe sprostowanie. Dotarło do mnie, że cytat, który w tej rozmowie przytoczyłem o tym, że żyjemy w świecie skutków, a nie przyczyn, to bynajmniej nie pan Kieślowski, tylko Einstein podobno już powiedział.
Szkolenia otwarte Six Sigma
Inne posty
Podcasty
19.11.19 KamiL Torczewski
Six Sigma Espresso z Marcinem Kamieńskim
W pierwszym odcinku zapraszamy do wysłuchania rozmowy z Marcinem Kamieńskim, absolwentem ABK, obecnie jej trenerem. Marcin funkcjonując w świecie liczb, danych, faktów, cały czas w swojej optyce na pierwszym miejscu stawia człowieka i budowanie relacji. Jak został Black Beltem, jak zaczął karierę w Poczcie Polskiej w programie Six Sigma, czy Six Sigma w usługach różni się istotnie od tego w produkcji i co to znaczy, że DMAIC zawsze przyjdzie po swoje?
Podcasty
17.12.19 KamiL Torczewski
Czy Six Sigma jest kobietą? Rozmowa z Aleksandrą Turant
W drugim odcinku Six Sigma Espresso rozmawiamy o tym, jak zmienia się widzenie świata po
kursie Black Belt, co ma wspólnego psychologia GESTALT i program Six Sigma oraz na ile w
pracy Black Belta istotna jest specyfika branży. Znajdziesz tu też odpowiedź na pytanie czy
Black Belt może pracować solo? I oczywiście, spróbuję dowiedzieć się też czy Six Sigma jest
kobietą… Kim jest mój gość? Aleksandra Turant – Menedżer Ciągłego Doskonalenia w grupie
RONAL. Black Beltem z krwi i kości. Ponad 10 lat doświadczenia i masa zrealizowanych
projektów DMAIC. Jak mówi o sobie – Six Sigma pomogła jej znaleźć spokój. W jaki sposób?
Dowiesz się w tym odcinku.
Masz pytania?
Skontaktuj się z nami
Zapisz się na nasz newsletter
i bądź na bieżąco