Artykuły

11.10.22 KamiL Torczewski

Im trudniej, tym łatwiej? O trudnościach Six Sigma Black Belta

Rozpoczęcie programu szkoleniowego Six Sigma Black Belt dla wielu jest bardzo dużym przedsięwzięciem w rozwoju i budowaniu kariery zawodowej. W artykule omawiamy trudności, które mogą pojawić się na ścieżce przyszłych i obecnych Six Sigma Black Beltów. Zapraszamy!

W artykule:

  • Idzie gładko, czyli dobrze?
  • Trudności w pracy – czy zawsze są złe?
  • Co czeka Cię podczas szkolenia Six Sigma Black Belt?
  • Pomyślne projekty – tak dla biznesu, nie dla rozwoju?
  • Gdzie leży granica wychodzenia ze strefy komfortu?

 

Zobacz również: Zarządzanie organizacją okiem Six Sigma Black Belta. Jak robić to efektywnie?

Każda osoba, która trafia w swojej karierze na ścieżkę oznakowaną „Six Sigma Black Belt”, prędzej czy później napotka na tej ścieżce trudności. Czasem większe, czasem mniejsze, czasem tak poważne, że wydaje się, że to już koniec ścieżki, a dalej tylko ciemność, dżungla i niebezpieczne zwierzęta. Część z kandydatów się wówczas wycofuje prosząc o ewakuację; część szuka innej – prostszej drogi. Ci którzy zostają zakasują rękawy, wyjmują maczetę i przedzierają się dalej. Nie mam odwagi, aby jednoznacznie napisać, która z tych opcji jest najlepsza. 20 lat pracy w charakterze konsultanta nauczyło mnie, że najlepsza odpowiedź to zazwyczaj „to zależy”. Tak też jest i tutaj. Chciałbym jednak rzucić nieco inne światło na trudności, które napotykają Six Sigma Black Belci licząc na to, że łatwiej będzie dostrzec tkwiący w nich potencjał.

Tekst ten kieruję zarówno do tych, którzy już ścieżką Six Sigma Black Belta wędrują, jak też do tych, którym dopiero przyszedł do głowy taki pomysł.

Idzie gładko, czyli dobrze?

Przywykliśmy do myślenia takiego, że jeśli sprawy toczą się gładko to jest dobrze, a jeśli pojawiają się trudności – wtedy jest gorzej. W wyobrażeniu wielu osób, dobrze zarządzana firma to taka, która działa płynnie, bez niepotrzebnych trudności. Dokładamy więc starań, aby tych trudności było jak najmniej, doskonalimy procesy, style zarządzania, liczne procedury. Stosując rozwiązania takie jak np.: Poka-Yoke, staramy się zapobiegać zamiast leczyć. I wspaniale. Sam niejednokrotnie podkreślałem, że jednym z dwóch najważniejszych zadań osoby odpowiedzialnej za programem Six Sigma (tzw. Six Sigma Champion) jest zadbanie o to, aby praca liderów przebiegała płynnie, właśnie bez przeszkód[1]. Z biznesowego punktu widzenia jest to niezwykle pożądane. Czym sprawniej przebiega praca Six Sigma Black Beltów, czym mniej trudności po drodze – tym sprawniej i szybciej „dowozimy” efekty biznesowe projektów (oszczędności, sprzedaż, marża, wolumen, etc.).

Kandydaci rozpoczynający karierę Six Sigma Black Belta, również mają takie oczekiwanie czy życzenie, aby sprawy przebiegały tak gładko jak to tylko możliwe. Aby zawsze mieli adekwatne wsparcie, przewidywalne procesy i współpracujący zespół. Niestety, jakkolwiek to zabrzmi, takie warunki zamiast im życie ułatwić, mogą je znacząco utrudnić. A w dłuższej perspektywie, narazić na poważne ryzyko. Już wyjaśniam dlaczego.

[1] Drugie zadanie to zapewnienie łączności pomiędzy realizowanymi projektami Six Sigma, a celami biznesowymi organizacji.

Szkolenie Six Sigma Black Belt – co Ty tu robisz?

Kiedyś jeden mój przyjaciel z Czeczeni, judoka, powiedział mi tak: pamiętaj Kamil, więcej potu na treningu, to mniej krwi w walce. W pracy Black Belta krew się co prawda nie leje, jednak zdanie to jest niezwykle adekwatne. Z czym trudniejszymi wyzwaniami, przeszkodami i przeciwnościami spotkasz się na początku swojej drogi, tym więcej zaoszczędzisz potu i łez na dalszych jej etapach. Więcej się nauczysz. Więcej przećwiczysz. Więcej doświadczysz. Lepiej siebie poznasz. I co najważniejsze – będziesz mógł to zrobić w czasie, kiedy ktoś będzie stał obok Ciebie i Cię wspierał; podpowiadał i pomagał (temu mają służyć cykliczne przeglądy projektów prowadzone w ramach szkolenia Six Sigma Black Belt). To zdecydowanie korzystniejsze warunki niż te, kiedy po szkoleniu zostajesz sam. Albo prawie sam.

Szkolenie Six Sigma Black Belt, choć wymagające, jest jedynie treningiem wstępnym, przygotowaniem do tego, aby móc być zdolnym mierzyć się z poważnymi wyzwaniami biznesowymi w przyszłości. I tak proponuje na nie patrzeć – to czas treningu, testowania, nauki, przygotowania. Czas na ryzykowanie i popełnianie błędów. Czas na wychodzenie ze swojej strefy komfortu i sprawdzanie z czym i jak mogę sobie poradzić. Jest to też czas, w którym kandydat na Six Sigma Black Belta ma wsparcie ze strony swoich nauczycieli i konsultantów. Jest to więc ten moment, kiedy można testować granice swoich aktualnych możliwości, nie ryzykując poważnego upadku i dotkliwych konsekwencji. Zatem, przyjmując taką logikę – jeśli pojawiają się trudności i ograniczenia, ciesz się i zakasaj rękawy – właśnie życie podsuwa Ci znakomitą okazję do nauki i gromadzenia doświadczeń. Takich, które najpewniej zaprocentują w przyszłości.

Dla odmiany, kiedy projekty toczą się gładko i zawsze po naszej myśli, a wszystko co robimy to rzeczy które JUŻ POTRAFIMY ROBIĆ, to wówczas tak na prawdę nic istotnego się nie wydarza. Z perspektywy naszego rozwoju, stoimy w miejscu, albo wręcz cofamy się, powtarzając to czego już kiedyś się nauczyliśmy. Z punktu widzenia biznesu – wspaniale, bo sprawy toczą się dobrze i dostarczamy rezultatów. Z punktu widzenia naszego kształcenia i rozwoju – już nie koniecznie. Bo jedyny sposób na postęp, to doświadczanie trudności i sprawdzanie tego czy i jak możemy sobie z nimi poradzić. To co napisze to żadna prawda objawiona, ale jednak prawda – pozostając wyłącznie w strefie komfortu, uwsteczniamy się. A chyba nie po to rozpoczyna się przygodę z Six Sigma. Taką mam przynajmniej nadzieję.

Ale...

No właśnie, ponoć zawsze jest jakieś „ale”. Nie wiem czy zawsze, ale tutaj jest. Prawdą jest, że czym większy poziom wyzwania, tym większy rozwój. I czym jest trudniej, tym o ten rozwój łatwiej. Ta logika ma jednak swoje granice. A są nimi sytuacje, w których trudności i przeszkody są na tyle duże, że wykraczają poza nasze realne możliwości wpływu. Zwyczajnie brak nam na nie siły. I kłopotem nie jest to, że tej siły mamy za mało, ale że poziom wyzwania jest zbyt wysoki („Staszek! Tak, wiem że to 480 kg, ale weź się w garść! Dasz radę!”).

W kręgach „rozwojowych” czy „efektywnościowych” nieustannie słyszy się slogany o tym, że trzeba wychodzić ze swojej strefy komfortu (sam to przed chwilą napisałem!). Nie mówi się jednak o tym, że poza strefą komfortu, znajduje się strefa „Stretch” (z ang. strefa naciągania) – i tu dzieje się progres – a za nią, kawałek dalej, strefa „Panic” (z ang. strefa paniki). I w niej nic dobrego się już nie dzieje, za to można się poważnie uszkodzić. Mówiąc obrazowo, jeśli od swoich granic komfortu oddalamy się zbyt daleko, zamiast progresu mamy panikę, paraliż i wszelkiego typu katastrofy. I jest to miejsce, w którym z pewnością nie chcesz być. A jeśli już, to tylko na krótka chwilę.

Włącz świadomość

Nie wiem na ile mi się to udało, ale chciałem aby ten tekst miał wydźwięk pozytywny. Aby pokazywał, że wszelkie trudności i przeciwności, które napotykamy mogą być prezentem, wspierającym nasz rozwój. Jeśli starczy nam odwagi by się z nimi mierzyć, staną się szansą na naukę i nowe doświadczenia.

Równocześnie zależy mi na podkreśleniu tego, aby nie popadać w skrajność i wypadając ze strefy komfortu nie wpadać od razu do przepaści. W praktyce, aby to o czym piszę było możliwe, kluczowa jest moim zdaniem świadomość. Innymi słowy – uważność na to co się dzieje i nieustanne sprawdzania w którym miejscu na skali „komfort – panika” jesteśmy. I dobra wiadomość jest taka, że kiedy włączymy świadomość to możemy sami decydować o tym, gdzie na tej skali chcemy być. Tym samym – wpływać na to czy będziemy się rozwijać, wegetować, czy cofać… (ostatnie dwie możliwości to w zasadzie jedno i to samo). Bo ostatecznie to my mamy na to największy wpływ. Nie Champion, nie Sponsor, nie firma, ani nie politycy, tylko my. Choć oczywiście, mogę się mylić.

KamiL Torczewski

 

Szkolenie Six Sigma Green Belt  |  Szkolenie Six Sigma Black Belt 

Inne posty

Artykuły

03.10.19 KamiL Torczewski

Mit 1: Six Sigma = statystyka?

To jeden z najpowszechniejszych mitów krążących wokół programu Six Sigma, jednocześnie mit chyba najbardziej szkodliwy. Dlaczego? Otóż, jeśli: ZARZĄD UWAŻA, że Six Sigma = statystyka, to wówczas…

Artykuły

03.10.19 KamiL Torczewski

Mit 2: Six Sigma = ciągłe doskonalenie?

Bardzo powszechnie uważa się, że Six Sigma to jeden z wielu programów ciągłego doskonalenia. To kolejna opinia, którą musimy włożyć do naszej kategorii mitów. Dlaczego?

Masz pytania?
Skontaktuj się z nami

Zapisz się na nasz newsletter
i bądź na bieżąco

Zgadzam się na otrzymywanie od Akademii Białego Kruka Sp. z o.o. informacji handlowo-marketingowych w formie newslettera przesyłanego na podany przeze mnie adres mailowy . Zapoznaj się z klauzulą informacyjną, gdzie znajdziesz zasady przetwarzania Twoich danych osobowych tutaj.